Kategorie

Newsletter

Informacje

Aktualności

Publikacje

Warto przeczytać jeśli tego szukasz:

MUZYKA RELAKSACYJNA W SALONIE

Salon salonowi nierówny. Są mniejsze i większe, lepiej i gorzej wyposażone. Różnią się wystrojem, specyfiką i… nastrojem. W niektórych klient od razu czuje się jak w domu, wnętrze kusi przytulnością, aż chce się zostać. W innych – czuje się raczej chłód, dystans… Nawet, jeśli są zaprojektowane i wykonane według najnowszych trendów i z najwyższym pietyzmem – nie ma tam atmosfery, klimatu. Co decyduje o tych różnicach? Między innymi to, co dociera do naszych (i klientów) uszu. Muzyka. Relaksacyjna lub też nie, muzyka z odgłosami natury lub bez ale nie cisza!  

Wiele salonów, szczególnie tych oferujących opalania, w kosmetycznych i fryzjerskich wygląda to dużo lepiej, wciąż funkcjonuje trochę jak przetwórnie – złapać klienta, obsłużyć, skasować i następny proszę… Nie ma mowy o relaksie, odpoczynku, atmosferze, intymnym klimacie. Na szczęście są jeszcze salony innego rodzaju – to miejsca, gdzie klientowi oferuje się coś więcej niż kilka szybkich minut w zamkniętym urządzeniu. Każdy może tam liczyć na słoneczną atmosferę i ciepło generowane nie tylko przez urządzenia opalające. Punktem wyjścia jest tu postrzeganie salonu solaryjnego nie tylko jako miejsca zdobycia opalenizny, ale również – a może przede wszystkim – miejsca relaksu, podładowania sił witalnych i oderwania się od szarej rzeczywistości. Jeśli pragniemy, by nasz salon stał się właśnie takim miejscem – o atmosferę trzeba zadbać. A jednym z najskuteczniejszych środków do zbudowania w salonie naprawdę radosnej, odprężające atmosfery jest dobór odpowiedniej muzyki. Bez odpowiedniego tła muzycznego - muzyki relaksacyjnej -  nie można mówić o prawdziwym relaksie.

Zmysł zaniedbany

Słuch to zmysł, który w wielu lokalach usługowych traktowany jest trochę po macoszemu. Dotyczy to również wszelkiego typu salonów, w których dba się o piękno, w tym salonów solaryjnych. Każdy właściciel zdaje sobie sprawę z tego, że salon musi wyglądać. Piękna ceramika na podłodze, pomalowane ściany i kabiny, wystrój – o to się dba. Dba się również o czystość, by piękno wnętrza było odpowiednio wyeksponowane. Zapach jest czymś, na co zwraca się uwagę. A słuch? Zaniedbuje się notorycznie. Dobór muzyki jest przypadkowy, a często ogranicza się po prostu do włączenia radia. W restauracjach i lepszych hotelach już dawno zrozumiano, jak ważne jest stworzenie atmosfery przy pomocy odpowiednio dobranych dźwięków. Delikatny, relaksacyjny fortepian umilający konsumpcję to niemal standard, który zna niemal każdy – z autopsji bądź np. z filmów. Nikomu raczej nie przyszłoby do głowy, że w tego typu lokalu mogłoby po prostu „lecieć” radio.

Wiadomości i reklamy

Tymczasem radio to bardzo często (jeśli nie najczęściej) jedyne źródło dźwięków w salonie solaryjnym, fryzjerskim czy kosmetycznym. I jest to zjawisko, trzeba przyznać, zastanawiające, ponieważ wydaje się najgorszym z możliwych rozwiązań dla tego typu miejsc. Radio może być dobre w poczekalni kolejowej, gdzie znudzeni podróżni oczekują bodźców, informacji i muzyki popularnej. W miejscu relaksu natomiast klienci oczekują właśnie relaksu – a radio niestety nie zawsze relaksuje. Nie czyni tego ponieważ z założenia nie emituje muzyki relaksacyjnej a programy zajmujące się muzykoterapią nie przynosiłyby zysku z emisji. Oczywiście, jeśli w radiu akurat puszczana jest piosenka, którą dany klient lubi – jest dobrze. Jednak może to być również utwór wybitnie irytujący, zresztą to, co dla jednego będzie doskonałe i relaksujące, innego doprowadzi do szału – wtedy zaczyna się robić źle. A trzeba sobie jasno powiedzieć, że przecież radio to nie tylko muzyka. To również reklamy, które skutecznie wybijają z rytmu słuchania muzyki. To także mniej lub bardziej błyskotliwe (częściej niestety mniej) monologi czy dialogi prowadzących program. I wreszcie – to wiadomości, które najczęściej z relaksem nie mają nic wspólnego. Afery, wypadki, katastrofy, polityka – raczej niewielu to relaksuje, natomiast wielu smuci, dołuje, denerwuje. I nic w tym dziwnego.

Muzyka niesłyszalna

Jaka zatem powinna być muzyka w salonie usługowym takim jak gabinet kosmetyczny czy też salon fryzjerski? Przecież nie ma takiej, która trafiłaby w gusta dokładnie wszystkich. A jednak jest cały szereg nagrań „bezpiecznych”, które nawet jeśli nie przypadną słuchaczowi do gustu, nie będą go przynajmniej denerwować albo po prostu nie zwróci na nie uwagi. Muzyka tła, jak sama nazwa wskazuje, powinna stanowić tło. Stapiać się z rzeczywistością, być w pewnym sensie… niesłyszalna. To nie mogą być dźwięki, które będą absorbować uwagę słuchacza, ale raczej pomagające mu skupić uwagę na tym, na czym powinna być skupiona. Albo po prostu dokładnie odprężyć, oderwać od rzeczywistości, sprawić, by osoba przychodząca do salonu przestała myśleć o rzeczach codziennych i niekoniecznie miłych. Świetnie sprawdzają się tu wszelkiego rodzaju produkcje acid jazzowe, a także wszystko, co określa się (w muzyce) mianem chillout, lounge itp. Niezastąpionym rozwiązaniem jest także szeroko pojęta muzyka relaksacyjna – w ramach której doskonale funkcjonują zresztą wymienione wcześniej gatunki. Muzyka relaksacyjna – czyli taka, której głównym celem jest po prostu odprężenie słuchacza, wyciszenie go i wprowadzenie w dobry nastrój.

Tandeta kontra profesjonalizm

Niestety, rynek muzyki relaksacyjnej w naszym kraju został – delikatnie mówiąc – zepsuty. Przede wszystkim przez zalew tanich płyt szumnie nazywanych właśnie „muzyką relaksacyjną”, w rzeczywistości nie mających z nią nic wspólnego. Płyt tanich nie tylko ze względu na cenę wystawianą w hipermarketowych koszach, gdzie najczęściej można je spotkać. Największym zarzutem pod ich adresem jest tania produkcja, co oznacza ni mniej, ni więcej, tylko ubóstwo kompozycji, aranżacji i wykonania oraz kiepską jakość nagrań. Całe instrumentarium użyte do nagrania tych płyt bardzo często sprowadza się do kiepskiego syntezatora. Efektem jest to, że muzyka po pewnym czasie po prostu zaczyna nużyć, denerwować – w każdym razie na pewno nie spełnia roli, do której została – teoretycznie – przeznaczona. Nie relaksuje po prostu. Różnica między tego typu „pseudorelaksacją” a prawdziwą muzyką relaksacyjną jest mniej więcej taka jak między disco polo a przyzwoitym r’n’b czy soulem z czołówek list przebojów.

Zalew tych kiepskich produkcji często powoduje, że ogół muzyki relaksacyjnej postrzegany jest przez ten pryzmat. Na szczęście ten rynek nie ogranicza się wyłącznie do supermarketowej amatorszczyzny. Przeciwnie – jest całkiem sporo produkcji naprawdę profesjonalnych, charakteryzujących się nie tylko dopracowaną produkcją i kompozycjami. To profesjonalna muzyka dla profesjonalistów – tworzona właśnie z myślą o punktach usługowych, w których muzyka traktowana jest jako element budowania nastroju i tworzenia wnętrza przyjaznego klientom. Tworzona jest również z myślą o właścicielach tych punktów, którzy pragną po prostu zaoszczędzić. Jak? O tym za chwilę.

Na granicy

Muzyka relaksacyjna to wbrew pozorom bardzo trudny w tworzeniu gatunek. Oczywiście mowa tu o naprawdę dobrej muzyce, a nie wspomnianej tandecie. Wymaga ogromnego wyczucia, zarówno od kompozytora, jak i wykonawcy oraz producenta. Powodem jest fakt, że balansuje się tutaj zawsze na granicy pewnego rodzaju nudy i monotonii. Muzyka relaksacyjna z definicji powinna być spokojna, wyciszająca. Nie może zaskakiwać słuchaczy żadnymi przypadkowymi dźwiękami, dysharmoniami, nie wolno tu sobie pozwolić na nagłe zmiany tempa, wszystko powinno być powolne, miękkie, lekkie… Twórca ma zatem bardzo ograniczone pole manewru i stworzenie w tych granicach czegoś prawdziwie kreatywnego, muzyki, która nie będzie nużąca – to ogromna sztuka, która udaje się nielicznym.

Muzyczna terapia

Wśród liderów rynku profesjonalnej muzykoterapii i muzyki relaksacyjnej zwolnionej z opłat w przypadku publicznego odtwarzania wymieniany jest często niemiecki producent – Wydawnictwo Mediów Terapeutycznych VTM. Założyciel firmy, dr Arnd Stein, to jedna z najbardziej znanych postaci w środowisku osób zajmujących się muzykoterapią i badaniem wpływu określonych dźwięków na organizm człowieka. Swoje naukowe doświadczenie wykorzystał właśnie przy tworzeniu jedynej w swoim rodzaju muzyki, która nie tylko dobrze brzmi, ale przede wszystkim jest skuteczna i doskonale się sprawdza w codziennej pracy w tysiącach salonów urody, gabinetów lekarskich, restauracji, hoteli i innych punktów usługowych w całej Europie. Wykorzystywana jest także w profesjonalnej terapii dźwiękiem, treningach autogennych, medytacji i wielu innych.

Nauka i sztuka

Co stanowi o sile muzyki tworzonej pod szyldem VTM? Można powiedzieć, że to wyjątkowe połączenie pasji i profesjonalizmu. Muzycy pracujący dla wytwórni rzeczywiście cieszą się tym, co robią, w nagraniach słychać zaangażowanie i radość tworzenia. Ta radość wsparta jest doskonałym warsztatem muzycznym, a całość osadzona jest na solidnym fundamencie doskonałych kompozycji i wsparta profesjonalnym warsztatem. Dodatkowym „smaczkiem” są wspomniane już naukowe elementy, które pozwalają dostosować dane kompozycje do określonych potrzeb.

Płacić czy nie płacić?

Mówiąc o profesjonalnej muzyce relaksacyjnej czy też – jak kto woli – muzyce tła, nie sposób nie poruszyć dość drażliwej kwestii, jaką są opłaty z tytułu publicznego odtwarzania muzyki. Znakomita większość nagrań funkcjonujących na rynku objęta jest obowiązkiem opłat z tytułu odsłuchiwania ich w lokalu usługowym. W tym momencie w Polsce prężnie działają trzy organizacje, które mają prawo pobierania opłat od przedsiębiorców. Są to: ZAiKS (Stowarzyszenie Autorów ZAiKS), STOART (Związek Artystów Wykonawców) i ZPAV (Związek Producentów Audio Video). Są oczywiście firmy, które opłaty te traktują jako integralną część kosztów prowadzenia biznesu i płacenie ich nie jest dla nich szczególnie dolegliwe. Dla wielu innych są to jednak koszty duże lub bardzo duże, a na pewno zbędne.

Profesjonaliści profesjonalistom

Jednym z celów, jaki przyświecał założycielom wytwórni VTM, było zaproponowanie muzyki profesjonalistom, osobom, które w codziennej pracy potrzebują dźwięków najwyższej jakości, ale niekoniecznie chcą płacić za jej odtwarzanie w salonie lub innym punkcie usługowym. Dlatego twórcy pracujący dla VTM nie są zrzeszeni w żadnej organizacji zbiorowego zarządzania określonymi prawami. Dzięki temu płyty VTM są całkowicie zwolnione z opłat, co jest potwierdzane stosownym certyfikatem. Co z tego wynika w praktyce? Salon, który oprze swoją ofertę muzyczną właśnie na tego typu nagraniach, może nie martwić się wizytami przedstawicieli wymienionych wcześniej organizacji. Można zatem zadać pytanie: dlaczego producent świadomie rezygnuje z tantiem przekazywanych mu przez organizacje zbiorowego zarządzania prawami twórców? No cóż – można powiedzieć, że w tym układzie eliminuje się po prostu pośrednika. Odtwarzanie muzyki jest wówczas wyłącznie sprawą pomiędzy twórcą a słuchaczami – w tym wypadku tymi ostatnimi są właściciele, personel i klienci salonu. Płyty VTM są bardzo cenione – zarówno w naszym kraju, jak i na rodzimym rynku niemieckim. Zresztą w Niemczech płyta Am Meer uzyskała niedawno status Złotej Płyty, co oznacza 150 tys. sprzedanych egzemplarzy. Kolekcja nagrań VTM jest niezwykle bogata i z pewnością warto poznać ją całą. Tymczasem przedstawimy kilka pozycji z katalogu, które śmiało można nazwać bestsellerami wytwórni VTM.

Michał Domański 


Tekst opublikowany w numerze 58 czasopisma branżowego światłoterapii estetycznej SOLARIUM Nr. 58